Ryba, nie gad – to nie gada.
I choć żadna ryba głosu ni ma,
to i tak, jak na przykład:
paszczę rozewrze – na hak wpada.
Przypadek? Nie sądzę.
Morał niebylejaki jest taki
(co w razie wątpliwości,
poświadczą w szczególności:
1) na niebie znaki):
gadanie nie zawsze jest zdrowe.
I nie jest to przypadkowe!
Zwłaszcza (mówiąc bez ogródek),
gdy za paznokciami brudek.
Wszak gadanie można przekręcić
i na kopyrtkę odkręcić
i przeciw gadającemu użyć,
doszczętnie wynękać i nużyć!
Świadek, wiadomo, nie ryba.
I zeznać ma mus (co do zasady).
No chyba że świadek,
to zarazem i podejrzany.
Taki to bidulek niebożę,
więcej panocku se może:
1) legalnie w usta wody nabierze,
2) udawać może i rybę (i insze zwierzę),
3) i gadać wcale nie musi.
Choć prokurator tak kusi, oj kusi,
stosując różne metody,
by złamać opór i lody:
„no powiedz mi, powiedz gagatku!
Dostaniesz lajka, mój bratku!
Weź też mi wydaj kompana,
wolnyś tyś będziesz od rana,
czysty jak wybielon plama,
bielszy niż biała śmietana.
A może dać Ci banana?
Kawioru lub kilo szynki?
Powiedz mi powiedz O, Wielki.
Zawiasy maksimum ci damy –
(o ile se pogadamy…)
To na pewno nie była twa wina,
tylko innego kogośtam syna.”
A potem: zonk! Zawiasów nie ma!
Ino szydło!
A z worka za nim wyszło:
1) obiecanki, 2) bulshit 3) ściema!
Więc zanim gębę rozpaszczysz,
jęzorem gęsto zamlaszczysz,
zasięgnij lepiej poradki,
czy skórki warte są gadki.
nemo se ipsum accusare tenetur – nikogo nie można zmuszać do oskarżenia samego siebie.
Art. 183 § 1 kodeksu postępowania karnego: „Świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.”
Art. 175 § 1. kodeksu postępowania karnego: „Oskarżony ma prawo składać wyjaśnienia; może jednak bez podania powodów odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania lub odmówić składania wyjaśnień. O prawie tym należy go pouczyć.”